Dzisiaj znowu cały dzień załatwialiśmy sprawy budowlane. Urlop jednak był bardzo trafiony terminowo
Dobrze, że ostatnio posprzątałam na śwęta, bo teraz byłby problem:)
Dzień zaczęliśmy od kontynuowania spraw związanych z prądem, a dokładnie pojechalismy po "zieloną kartę", która tak naprawdę jest biała
Na miejscu okazało się, że musimy jechać do oddziału, gdzie miała być podpisana umowa, że niby tam wydają tą kartę (czeka się tam ok 2 tygodni) Udało nam się jednak przekonać Pana, żeby wydał nam ją tu i teraz.... powiedzieliśmy, że wyjeżdżamy i chcielibyśmy DZIŚ podpisać umowę:) I co??? I dało się.... Zieloną kartę mieliśmy w ręce po pięciu minutach.
Potem pojechaliśmy do Tauronu i podpisaliśmy naszą długo wyczekiwaną umowę:) Elektryk powiedział, że w piątek możemy mieć już prąd na działce, ale Pani stwierdziła, że to jest niemożliwe. Także umówiliśmy się 4 kwietnia na budowie w celu podłączenia licznika:)
Po drodze wstąpiliśmy pooglądać kominki, za którymi też się rozglądamy. Byliśmy dziś w sumie w dwóch miejscach, ale o kominkach napiszę innym razem.
Kolejnym niespodziewanym aczkowlwiek wyczekiwanym punktem dnia była wizyta rzeczoznawcy z banku na budowie. Przyjechaliśmy z nim na miejsce, Pan robił sobie zdjęcia, a my rozmawialiśmy z majstrem, który zgodnie z planem wykonywał dziś swoje prace. Pogoda była dla niego idealna, chociaż nie wiem co idealnego może być w padającym śniegu i zimnym wietrze
No ale widocznie taka była odpowiednia dla ekipy, w końcu to nie ja siedzę cały dzień na budowie i nie marznę.......:)
Tak się rozglądałam za podbitką, że prawie nie zauważyłam, że Panowie montowali parapety zewnętrzne:)
Kolor nie jest rzeczywisty, bo nie została zerwana jeszcze taśma ochronna:


Naookoło całego domu dach był już przygotowany pod podbitkę:


A w środku czekała podbitka, którą ekipa zaczęła montować, gdy mieliśmy wyjeżdżać.


Efekty zobaczymy jutro:)
Podczas gdy ja rozmawiałam z majstrem Mąż wszedł z rzeczoznawcą do środka i coś mu nie pasowało:) Zapukał przez okno i zawołał mnie do środka.
A tam zrobiło się coś pusto....
Majster wyburzył ściankę oddzielającą kuchnię od spiżarki:)



Pozostałości ze ściany nie poszły na marne....nasza droga tego wymagała....

Ustaliliśmy również rozmieszczenie lampek ledowych w podbitce. Niestety przez zmiany w projekcie nie wyszły one symetrycznie nad oknami, które były przesuwane i razem z majsterm trzeba było to jakoś zaplanować.
Komentarze